Nasza piękna dachówka się dzieje :)
U nas się dzieje :)
Sobota:
Dzień upłynął intensywnie - wnosiliśmy dachówkę na dach. Przyjechał mój wujek do pomocy, także było dwóch facetów na budowie - szał ciał :) Poza tym wypożyczyliśmy windę dekarską - polecam każdemu, kto bierze się sam za pracę z dachem! Świetna sprawa. Paczki z dachówką są ciężkie - jedna ceramika Robena to około 4 kg, a w paczce jest 5 dachówek. Także wyciąg must have, żeby nie "przetachać" się na początku prac. Baardzo przyśpiesza i ułatwia. Jedyne co, to ktos musi ładować na dole, ktoś rozładowywać u góry. Paczki z dachówką były cieżkie, więc ja się zbytnio nie przydałam do ładowania na windę paczek :) Ale za to operowałam guzikami z windy - góra, dół i wwoziliśmy na górę palety dachówek:
Winda:
Daszek po intensywnych pracach:
I niespodziewany gość na dachu:
Kocia wariatka weszła po drabinie, słysząc głos swojego pana - inwestora :) Oczywiście musieliśmy ją ściągnąć na dół, bo biedna bała się zejść.
Poniedziałek:
Mamy pół dachu z rozłożoną dachówką!! Juupi! Przybył nasz kolega, pomóc w jej układaniu. Inwestor przyglądał się, załapał o co chodzi i wspólnie ułożyli pół dachu :)
No i co jest ważne? Udał się nam kolor drewna - uzyskaliśmy piękny kontrast, na ktorym mi zależało.
Jak widać założyliśmy też stopery śniegowe. Kupiliśmy droższy odpowiednik, ponieważ podobno te najtańsze nie spisują się dobrze, ponoć się wyginają i właściwie nic nie dają. Montaż stoperów wymagał podcięcia dachówki, także był dość pracochłonny.
Wtorek:
Inwestor po całodziennej, poniedziałkowej lekcji układania dachówki, postanowił zakasać rękawy i układać drugą stronę samodzielnie. Kolega nie da rady wpaść w tym tygodniu, a że czekać nam się nie chciało, to jak widać dachu przybywa :) I tak minął wtorek i środa dni dachówkowych:
Dzisiaj czwartek, inwestor odsypia, bo ma trzecie zmiany. Trochę u nas pada, ale mamy też co robić w środku (bo uwaga: już nam nie pada do domku juupi, dalej nie mogę w to uwierzyć :)). Wczoraj w takiej totalnej ulewie staliśmy na poddaszu i radośnie wołaliśmy na całą wieś: "sucho u nas, nie cieknie!" Hehe jak wariaty dwa :)
Jak bądzie padało to: murujemy komin wentylacyjny oraz przymurowujemy okna na poddaszu.
Jak nie będzie padało: dalej układamy dachówkę, kombinujemy jak zamontować okna dachowe :)
Poza tym musimy przypomnieć naszemu składzikowi o rynnach i wyłazie dachowym, ponieważ mieli wczoraj nam to przywieźć, niestety nikt się nie pojawił. Ahh no i czekamy na upragniony telefon od okniarzy :))
Ps. Takie pytanko do tych, którzy już za etapiem okien i drzwi - my jeszcze nie zamówiliśmy drzwi do kotłowni i tak się zastanawiamy jakie warto kupić, żeby jednak jakąś tą antywłamaniowość też miały. Nie chcemy zwykłych marketówek, wolelibyśmy coś lepszego, ale kurcze najtaniej nam wyliczyli 1500 złotych... Troche dużo nam się wydaje jak na drzwi do kotłowni.... sama nie wiem, czy warto. A Wy gdzie kupowaliście i za ile?