Z lekkim opóźnieniem, ale są - nasze wylewki
Na wstępnie życzę wszystkim wspaniałego całego 2017 roku! Żeby Wasze marzenia się spełniły, a domki rosły, tak jak sobie zaplanujecie :)
A tak poza życzeniami, straszliwie dawno mnie tu nie było, ale w końcu znalazłam czas, by napisać co u nas nowego. Jak tak wracam do ostatniego posta to nieźle sobie planowaliśmy robót na jeden tydzień :) aż śmiać się chce, jak rzeczywistość wszystko weryfikuje. Zresztą Wy budujący wiecie to najlepiej - plany planami, a los własne historie pisze :) W każdym razie uważamy, że mimo opóźnień nie jest źle! Udało nam się zrealizować wszystkie zamierzenia jeszcze w 2016 roku :D
Na ten moment - MAMY WYLEWKI! Dziwnie to wygląda - trochę tak, jakby znowu był sam beton na podłodze...hmmm, w sumie to jest, ale za to jakie wspaniałości schowały się pod nim :P
Ale po kolei - jak to się stało?
1. Woda i kanalizacja
Kończenie wszystkich instalacji i rozkładanie styropianu podłogowego zajęło nam cały listopad i większą część grudnia. Najpierw była woda - musieliśmy dokończyć zgrzewanie wszystkich rurek (których oczywiście nam brakło i trzeba była znowu jeździć, dokupować). Woda dała nam nieco popalić przy końcówce prac - okazało się, że ostatnim łączeniem, do którego mieliśmy bardzo złe dojście podczas zgrzewania, uciekało powietrze - zgrzaliśmy ponownie, ale okropnieństwo dalej uciekało! Okazało się, że zawory montowane na teflonie to nie jest taki super szczelny patent. Na szczęście zastosowanie starodawnej konopii dało efekt - próba szczelności instalacji wodnej wypadła pomyślnie! :) Oprócz wody, musieliśmy powycinać otwory i zamontować wypusty z kanalizacji.
2. Odkurzacz centralny
Najłatwiejsza z instalacji - rury wystarczyło posklejać specjalnym klejem dołączonym do zestawu. Oczywiście najpierw przemyśleliśmy, w których miejscach chcemy mieć gniazda. Ogólnie wyszły nam 3 gniazda na dole (w tym jedno pod szufelkę w kuchni, jedno w wiatrołapie, mające wystarczyć na salon, kuchnię i łazienkę oraz jedno w garażu. U góry zamontowaliśmy dwa gniazda - jedno w sypialni (mające wystarczyć na sypialnie z garderobą, łazienkę, hol i schody) oraz jedno w pokoju od południa (do ograniania obu pokojów i holu). Po montażu rur, trzeba było przymocować do nich kabel, tak, aby w każdym gnieździe było zasilanie.
3. Kable, kabelki i zabawa w przepychanie
Większość kabli chcieliśmy umieścić w w podłodze, dlatego przed wylewkami musieliśmy poprzepychać nasze kabelki do peszli (plątanina widoczna zdjęcie wyżej :P), i umieścić je we właściwych miejscach. Samo przepychanie było spoko, ale z biegiem czasu, z biegiem dziesiątków przepchanych i ułożonych kabli strasznie nam się nużyło...ileż można walczyć z kabelkami! Resztę kabelków puścimy w sufitach podwieszanych (m.in. kabel antenowy i inne dziwy - głośniki itd.). Schnące wylewki sprzyjają działalności w skrzynce elektrycznej - inwestor walczy z bezpiecznikami, różnicówkami i innymi dziwami, o których inwestorka nie ma pojęcia :P
4. Styropian podłogowy, przecinarka mistrz i instalacje w podłodze!
Kabelki umieszczaliśmy w styropianie - podziękowania należą się naszej przecinarce, bez której układanie styropianu zajęłoby nam kilka dni dłużej! I ile byśmy się przy tym namordowali!
Kabelki w styropianie:
Gabinecik u góry:
Sypialnia:
Gabinecik:
Kuchnia przed położeniem styropianu:
Salon 1:
Salon 2:
Widok spod schodów - łazienka na prosto, po lewej salon:
Kuchnia, widok z jadalnio-salonu:
4. Wielki moment - PODŁOGÓWKA!
Układanie podłogówki w sumie nie było jakieś skomplikowane - trzeba było jednak dobrze przemyśleć odległości między jedną, a drugą rurką, tak, aby rozplanować położenie zasilania oraz powrotu. Ogólnie przy ścianach zewnętrznych puściliśmy rurki 5 cm od ściany, a na pozostałym obszarze, w większości pomieszczeń co 15 cm. W łazienkach zrobiliśmy co 10 cm. Zanim zaczęliśmy rozkładać instalację, trzeba było zamontować rozdzielacz z mieszalnikiem (chyba dobrze mówię :)):
Później porozkładać specjalną folię (widok łazienki na dole):
Rozwinąć rurkę i takerować ją do podłoża (taker to super sprawa! Inwestor rozkłał rurkę, a inwestorka wyżywała się na takerze :))
Łazienka na dole - nasza pierwsza "podłogówkowa" działalność:
Salon - cz 1
Salon i kuchnia cz 2
Jak już kiedyś tam mówiłam - zdecydowaliśmy się na podłogówkę w całym domu - tutaj sypialnia u góry:
I nasz mózg ogrzewaniowy podłączony!:
Test szczelności okazał wyszedł pozytywnie! Więc na cóż było czekać - zamówiliśmy WYLEWKARZY! Ten etap powierzyliśmy fachowcom, głównie z uwagi na brak miksokreta, którego tak po prostu nie da się wypożyczyć. Poza tym zima to nienajlepsza pora roku na samodzielne produkcje betonu w betoniorce (jak to początkowo planowaliśmy). Marzenia o odpaleniu ogrzewania spowodowały, że zdecydowaliśmy się na ekipę. Materiał jednak kupiliśmy swój, z pobliskiego składziku.
Ekipa bardzo sprawna - w jeden dzień zrobili cały domek, dołożyli nam także dodatki do betonu - plastyfikato i coś tam jeszcze. W garażu dołożyliśmy także siatkę, żeby uzbroić podłoże. Na razie nie mam zbyt wielu zdjęć z wyników prac, ale coś niecoś już mogę pokazać :)
5. Wylewkarze - praca wre!
28.12.2016 - Inwestor robił coś, czego na co dzień nie praktykuje - odpoczywał, doglądając prac. Inwestorka w pracy, lecz sercem i duchem była z inwestorem wśród ekipy wylewkowej.
Potwór miksokret:
I już się robi gładziutko:
To by było na tyle :) Zamówiliśmy też piec, wybraliśmy z podajnikiem firmy Stalmark. Mam nadzieję, że wybór okaże się trafny. Za jakieś dwa, trzy tygodnie będziemy go montować. Teraz "rozkminiamy" nad całą instalacją grzewczą (inwestor rozrysowuje te wszystkie zarowy, grzejniki w łazienkach, ponieważ chcemy dołożyć drabinki oraz myślimy nad nagrzewnicą wodną do garażu). Poza tym musimy dokończyć rzeczy niepokończone - stryszek ocieplić, obrobić komin, jak troszkę zelżeją mrozy i powoli zastanawiać się nad płytami karton-gipsowymi. W ogóle ostatnio podjęliśmy decyzję, że górę zostawimy w stanie takim, jak jest. Ocieplimy jedynie porządnie stryszek i zamkniemy całość takimi specjalnymi drzwiami foliowymi na zamek. Zależy nam, żeby się jak najszybciej wprowadzić, a do tego wystarczy nam wykończony dół, potem będziemy sobie grzebać powoli. Jedyne czago się obawiam to brudne prace, ale mam nadzieję, że jak porządnie zabezpieczymy górę, to jakoś się to pogodzi.
Jeśli macie takie doświadczenia - napiszcie proszę :)
Komentarze